Przez ostatnie miesiące wielu pacjentów odkładało wizyty u dentysty z obawy przed zachorowaniem na COVID-19. To duży błąd. Jak donoszą naukowcy, stan naszej jamy ustnej może podnosić ryzyko powikłań pocovidowych. Odpowiednia higiena natomiast hamuje transmisję wirusa i uzupełnia korzyści, jakie przynosi noszenie maseczek, dystans społeczny i dezynfekcja (więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ). Dodatkowo wczesne wykrycie zmian w obrębie zębów pozwala uniknąć bólu i długiego leczenia.
Warto zacząć od tego, że środki bezpieczeństwa stosowane w gabinetach dentystycznych skutecznie minimalizują ryzyko zakażenia koronawirusem. A także wieloma innymi patogenami, których przecież nie brakuje w naszym środowisku. Dlatego dentyści od zawsze dbali o zachowanie surowych standardów czystości, które teraz weszły po prostu na jeszcze wyższy poziom. Jak to wygląda w praktyce?
Jak dbamy o bezpieczeństwo pacjentów w czasie pandemii?
W naszym gabinecie pacjenci umawiani są na konkretne godziny, personel prowadzi każdorazową dezynfekcję sprzętów, narzędzi i powierzchni, a sami lekarze dysponują środkami ochrony osobistej oraz… odpornością nabytą dzięki szczepieniom. Regularnie wietrzymy też pomieszczenia i stosujemy lampy dezynfekujące.
Dzięki temu prawdopodobieństwo przenoszenia się wirusa mocno spada. Mimo że na fotelu siedzimy z otwartymi ustami, to leczenie zębów i tak jest bezpieczniejsze niż spacer po galerii handlowej, zjazd rodzinny czy zakupy w markecie spożywczym.
Dlatego pytanie o to, czy iść do dentysty w trakcie pandemii, można porównać do dylematu związanego ze szczepieniami. W obu przypadkach korzyści biją na głowę jakiekolwiek ryzyko. A trzeba wiedzieć, że konsekwencje nieleczonych zębów mogą być naprawdę dotkliwe. Także w kontekście COVID-19.
Zły stan jamy ustnej podnosi ryzyko powikłań po COVID-19
Już rok temu badacze na łamach „British Dental Journal” opublikowali artykuł, z którego wynika, że bakterie obecne w jamie ustnej pacjentów mają wpływ na cięższy przebieg choroby COVID-19. Okazuje się, że mikrobiom tego obszaru może odgrywać istotną rolę w nadkażeniach bakteryjnych i powikłaniach, takich jak zapalenie płuc, zespół ostrej niewydolności oddechowej i posocznica, które często występują po zdiagnozowaniu u pacjenta SARS-CoV-2 (1).
W innych badaniach stwierdzono natomiast, że u 83,9% pacjentów z ciężkim przebiegiem COVID-19 występował proces chorobowy w obrębie jamy ustnej lub sąsiednich struktur. Najbardziej powszechnym zjawiskiem u ozdrowieńców było powiększenie gruczołów ślinowych – dotyczyło ono 38% osób i występowało częściej u starszych pacjentów. U 25% pacjentów (przede wszystkim starszych oraz cierpiących na cukrzycę) diagnozowano suchość w ustach, a 18% osób zgłaszało osłabienie funkcji mięśni żucia – w tym wypadku były to głównie osoby młodsze (2).
Ale warto wiedzieć, że także nieleczona próchnica będzie miała swoje konsekwencje, które uwidaczniają się nie tylko w kontekście koronawirusa.
Co się więc stanie, gdy zignorujemy ból zęba lub próchnicę?
Najprościej mówiąc, odkładanie leczenia stomatologicznego grozi większym zaawansowaniem choroby zęba, a co za tym idzie – dłuższym i bardziej kosztownym leczeniem.
Dlatego nie powinniśmy rezygnować z wizyt kontrolnych, a gdy już zauważymy na swoich zębach zmiany lub poczujemy ból – należy od razu zgłosić się do dentysty. To szczególnie ważne u osób w każdym wieku – zarówno u osób dorosłych, jak i dzieci.
Podstawą powinna być także profilaktyka – szczotkowanie zębów co najmniej 2 razy dziennie (a najlepiej po każdym posiłku), używanie płynów do płukania jamy ustnej oraz nici dentystycznych. Te działania w połączeniu z regularnym odwiedzaniem dentysty, z pewnością wyjdą nam na zdrowie.
Źródła: